Odkąd pracuję dużo z małymi dziećmi, bardzo zastanawia mnie – kto i w jakim celu wymyślił powiedzenie „Gładki jak skóra niemowlaka?”. Albo rzeczywiście autor tego stwierdzenia miał dziecko bez żadnych problemów skórnych, albo jak to w rodzicielstwie bywa – chwalił coś czego tak naprawdę nie ma. No to zacznijmy od początku…
Rumień noworodkowy.
Po porodzie jednym ze stanów adaptacyjnych noworodka jest wystąpienie tzw. rumienia noworodkowego. Są to plamy w czerwonym kolorze, niekiedy z krostkami, które pojawiają się zwykle w ciągu 48 godzin od porodu. Znajdują się na twarzy i tułowiu, nie ma ich natomiast na stopach i dłoniach.
Często rodzicom wydaje się, że zmiana ta jest objawem infekcji grzybicznej albo alergii. Jednak nie wymaga ona leczenia, ani żadnych zabiegów pielęgnacyjnych. Nie musimy także iść z dzieckiem do specjalisty. Rumień ustępuje samoistnie w ciągu kilku dni. Jeśli rumień ma ostrą formę można zrobić delikatny roztwór z nadmanganianu potasu (lekko różowy) i kilka razy dziennie przecierać dziecko w miejscach wystąpienia największych zmian. Pamiętajmy, że dziecko przebywało w ciepłych wodach płodowych przez 9 miesięcy i po porodzie jego skóra musi zaadoptować się do warunków, które panują „po drugiej stronie brzucha”.
Należy pamiętać, aby ubranka dziecka przed pierwszym założeniem – wyprać w preparatach do tego przeznaczonych, a następnie 2 razy wypłukać. Warto również w pierwszym okresie życia dziecka je prasować. Podstawą jest też, aby były one z naturalnych tkanin. Sprawdzajmy metki – najlepiej, jeśli ubrania będą uszyte z czystej bawełny, bez żadnych domieszek. Możemy do szpitala wziąć własne pieluszki i ubranka. Warto również odwlec pierwszą kąpiel do czasu powrotu ze szpitala. Osoby dorosłe, które mają kontakt z dzieckiem, nie powinny używać silnych perfum i środków kosmetycznych.
„Sucha” skóra.
Kolejną rzeczą, która spędza młodym rodzicom sen z powiek jest łuszczenie się skóry na praktycznie całym ciałku małego dziecka. Można odnieść wówczas wrażenie, że jego skóra jest bardzo przesuszona. Zawsze tłumaczę młodym rodzicom, że to wymiana skóry jak u węża – jak złuszczy się martwy naskórek to będziemy mieć „pod spodem” piękną skórkę noworodka. Nie trzeba tego niczym nawilżać.
Stąd domniemam wzięło się oliwkowanie małych dzieci w dawnych czasach, gdyż objaw ten był mylnie interpretowany, a oliwka dała wrażenie pozornego nawilżenia. W dzisiejszych czasach zupełnie odeszliśmy od nadmiernego nawilżania noworodka. Ewentualnie można stosować doraźnie preparaty takie jak np. olej ze słodkich migdałów.
Wpływ hormonów matki.
Fakt opuszczenia przez dziecko organizmu matki, w momencie narodzin, nie oznacza automatycznie, że nie jest już z nim związane. W trakcie trwania ciąży płód otrzymuje od matki przez łożysko m.in. sporą dawkę hormonów. Będą one krążyły we krwi dziecka jeszcze przez kilka tygodni od momentu przyjścia na świat.
Hormony matki pobudzają gruczoły łojowe noworodka do nadmiernej pracy – łój, który produkują, często po wydostaniu się na powierzchnię skóry zasycha, razem ze złuszczającymi się komórkami naskórka. Zjawisko to uwidacznia się na skórze pod postacią: żółtych plamek, wysypki, łusek lub nawet skorupki. Natężenie koloru tych zmian zależy od nasilenia łojotoku.
Trądzik noworodkowy.
No i tu się zaczyna podejrzenie alergii. Chociaż z roku na rok zauważam, że jest coraz lepiej i trądzik już coraz rzadziej interpretowany jest jako skaza białkowa. Trądzik noworodkowy to zmiany skórne, które zaczynają się pojawiać najczęściej między 3., a 4. tygodniem życia dziecka – przybierając różne formy, mogą trwać do 6. miesiąca życia. Charakterystyczne jest ich występowanie na głowie, szyi i dekolcie.
Od czego ten trądzik? Winne są hormony mamy, które jeszcze w sporej ilości krążą w organizmie małego dziecka, aby ok. 3-4 tygodnia „wybić” na skórze w postaci „pryszczy”. U dzieci mam, które karmią wyłącznie piersią – trądzik może utrzymywać się dłużej.
Charakterystyczne dla trądziku jest też, że w momencie ugrzania, ocieplenia, np. gdy dziecko jest przytulone, przy piersi – zmian wydaje się więcej. Gdy wyjdziemy na dwór, szczególnie w okresie jesienno-zimowym, nagle nasze dziecko wygląda dużo lepiej. Jest to stan fizjologiczny, więc też za dużo nie trzeba robić. Najważniejsze, aby przemywać np. przegotowaną wodą, solą fizjologiczną, płynami micelarnymi do pielęgnacji dzieci. Nie wolno stosować tłustych kremów, które będą zapychać jeszcze bardziej.
Trądzik noworodkowy w niektórych przypadkach, jeśli dziecko ma spore problemy z gruczołami łojotokowymi, może przybrać formę łojotokowego zapalenia skóry (ŁZS). Dolegliwość ta charakteryzuje się wystąpieniem żółtej łuski w miejscach zmian. Jeśli zareagujemy dość szybko prawdopodobnie pomoże nam dobry emolient. Jeśli po 2-3 dniach stosowania emolientu nie widzimy żadnej poprawy, należy udać się do dermatologa dziecięcego. Najczęściej takie zmiany leczone są za pomocą Clotrimazolum.
Ciemieniucha.
Najczęściej pojawia się na owłosionej skórze, na włosach i brwiach. Wygląda jak delikatna, żółta łuska – w późniejszym czasie przybierając formę skorupki. Jeżeli tylko zaobserwujemy jej występowanie na skórze głowy należy zacząć z nią walkę. Przede wszystkim ważne jest, aby po każdej kąpieli wyczesywać skórę głowy pod włos. Jeśli nie przynosi to oczekiwanych rezultatów należy zastosować preparaty, które są specjalnie do tego przeznaczone. Przyczyny pojawienia się na głowie ciemieniuchy nie są do końca znane.
Mam 2 córki, żadna nie miała ciemieniuchy. Jedna z nich miała bujną czuprynę, druga była łysa. Jedna z alergią, AZS – co często też niektórzy traktują jako powód wystąpienia ciemieniuchy. Druga bez alergii. Tak jak w większości przypadków są to pewnie zmiany osobnicze.
Podsumowując dzisiejszy tekst, pragnę uspokoić młodych rodziców, aby przy każdej plamce, krostce, nie myśleli, że to zaraz alergia czy jakiś poważny stan chorobowy. Uwielbiam dostawać zdjęcia noworodków ze zmianą, której ja nie widzę i pytaniem „Co to może być?”. Jak przedstawiłam w powyższym tekście – skóra noworodka wcale taka idealna nie jest, a zadaniem położnej i lekarza jest rozróżnienie fizjologii od stanu chorobowego.
Joanna Stachlewska
położna rodzinna, edukator ds. laktacji
dla Corine de Farme